Info!

Tekst może zawierać wulgaryzmy i sceny erotyczne.
Czytasz na własną odpowiedzialność.

piątek, 12 sierpnia 2016

*04* Ale ja chce być Twój



W poniedziałek po zajęciach udałam się na dodatkowe z fotografii, pierwsze co zrobiłam to porozmawiałam z profesorem Fitzem o moim nauczaniu dla zaawansowanych. Pokazałam mu wszystkie moje prace które robiłam przez 2 lata nieobecność. Był wyraźnie zachwycony.
-Świetne zdjęcia Lexi, widzę że nie spoczęłaś na laurach i ciężko pracowałaś.
-Tak, chce iść na studia związane z fotografią dlatego mi zależy na byciu w grupie zaawansowanej.
-Nie mam żadnych przeciwwskazań, możesz dołączyć do grupy zaawansowanej, teraz usiądź i przygotuj się do zajęć, dzisiaj będziemy przydzielać nowicjuszy i ciemnie.
Udało się dostałam się do grupy i jestem o krok bliżej od spełnienia marzenia. Usiadłam w ostatniej ławce przy oknie i zaczęłam rozpakowywać sprzęt słysząc że wszyscy powoli się schodzą do klasy. Nagle ktoś usiadł obok mnie, a ja się momentalnie spięłam nie lubię jak ktoś narusza moja przestrzeń przecież jest tyle wolnych miejsc a ktoś musiał się dosiąść do mnie.
-Zajęte-warknęłam nawet nie patrząc kto usiadł obok.
-No cóż to mamy problem, bo ja też lubię tą ławkę a jeszcze bardziej lubię osobę która przy niej siedzi.
Tego było już za wiele, znałam ten głos normalnie czuje że zaraz wpadnę w furie. Czy on nie ma niczego lepszego ro roboty tylko mnie prześladować?
-Horan co Ty tutaj kurwa robisz?
-Też miło Cię widzieć Duszyczko, od kiedy znasz takie słownictwo?
-Od zawsze i nie mów do mnie Duszyczko.
-Czemu? Przecież zawsze lubiłaś jak tak na Ciebie mówiłem.
-Kiedyś owszem, przed tym jak miałam nadzieje, że będziemy razem a teraz powiedz to tutaj robisz? Nie masz innych ciekawszych zajęć tylko prześladowanie mnie.
-Nie prześladuje Cię-oburzył się blondyn
-Jak nie? Gdzie jestem ty za chwile się pojawiasz, przyczepiłeś mi jakiś radar czy co?
-W sumie dobry pomysł
Spojrzał na mnie a na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech, a ja przewróciłam oczami.
-Wypad z mojej ławki, albo nie ręczę za siebie-podniosłam głos, że wszyscy spojrzeli się na mnie.
-Nie będzie takiej potrzeby panno Parker, pan Horan będzie Twoim osobistym nowicjuszem-rzekł Fitz
-Co? Kurwa, co?-myślałam że zaraz zwariuje-proszę tylko nie to nie chce z nim pracować niech pan mi przydzieli kogoś innego błagam tylko nie on.
-Przykro mi nie zmienię zdania i proszę uważać na słownictwo.
-Ja pierdole, to ja się wypisuje ! –krzyknęłam tak że połowa zebranych zakryła dłońmi swoje uszy.-nie będę pracowała z kimś z kim nie mogę usiedzieć 5 minut a tym bardziej 2 godziny i to co drugi dzień.
-Nie możesz przekreślić swojego talentu.-profesor mówił łagodnym tonem co jeszcze bardziej wyprowadzało mnie z równowagi
-Trudno, wypisuje się-zaczęłam zbierać swoje rzeczy, żeby wyjść z tej przeklętej pracowni. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w samochodzie żeby się wypłakać.
-Lexi, chodź na słówko na korytarz.
-Dobrze panie profesorze, tylko spakuje swoje rzeczy.
-Zostaw je.-polecił
-Ale..
-Chodź
Westchnęłam, rzucając pełne mordercze spojrzenie Horanowi który wytrzymał je i poszłam za Fitzem na korytarz.
-Słuchaj wiem że Ci ciężko z nim pracować, ale zrobiłem to specjalnie.
-Dlaczego, panie profesorze?
-W Twoim przyszłym zawodzie musisz być bardzo cierpliwa i skupiona inaczej nic z tego nie wyjdzie, dlatego przydzieliłem Ci Horana, żebyś nauczyła panować się nad swoja cierpliwością i skupieniem. Skoro mówisz, że nie możesz z nim wytrzymać w jednym pomieszczeniu dłużej niż 5 minut to będzie dobry test dla Ciebie. Daj wam 3 miesiące jeśli nadal nie dogadasz się z nim zmienię Ci nowicjusza Zgoda?
Westchnęłam i skinęłam głową, dam rade jeśli uda mi się z nim współpracować nic mnie już nie rozproszy. Wróciliśmy do Sali a mój partner na zajęcia zdążył się przesiąść. Spojrzałam na niego a on na mnie.
-Chodź, pomożesz mi.
Wstał i podszedł do mnie.
-Pomóż mi przesunąć tą ławkę i następną bardziej pod ścianę zrobimy sobie taki duży stół, żebyśmy mieli dużo miejsca do pracy.
-To nie rezygnujesz z zajęć i jestem Twoim nowicjuszem?-spytał
-Na to wygląda, ale wiedz o tym że będzie mi ciężko z Tobą pracować wiec byłoby miło żebyś mnie nie wkurzał i musisz się przygotować na to że będę wiele od ciebie wymagała. Od tych zajęć zależy moja przyszłość wiec jak jesteś tutaj żeby pobyć trochę ze mną to proszę Cię wypisz się już teraz.
-Dam z siebie wszystko żeby Ci pomoc-w jego głosie słychać było szczerość. Skinęłam głowa.
-Lexi.-pan Fitz zwrócił się do mnie –chcesz 5 jako swoja ciemnie?
-No jasne-odpowiedziałam a on rzucił mi pęk kluczy w którym znajdowały się 2 komplety jeden dla mnie drugi dla Nialla.-dobra a teraz zapoznajcie się ze swoimi ciemniami i możecie się rozejść, na następnych zajęciach zaczniemy wywoływać zdjęcia.-profesor zaczął zbierać swoje rzeczy i wyszedł z pracowni.
-Chodź.-zwróciłam się do blondyna zbierając swoje rzeczy i poprowadziłam go na drugi koniec pracowni gdzie znajdowały się ciemnie.
Otworzyłam drzwi, zapaliłam światło i gestem zaprosiłam go do środka następnie zamknęłam drzwi.
-Od dzisiaj to będzie nasze miejsce pracy, tutaj masz klucze i pilnuj je jak oka w głowie tylko my mamy tutaj dostęp. Nie ma innych zapasowych kluczy jak je zgubisz będziesz miał przesrane. Jedno biurko jest moje drugie Twoje tak samo jak szafka. Pamiętaj, że jak zaczniemy proces wywoływania trzeba najpierw zgasić światło a potem włączyć ten czerwony włącznik. Czekaj zademonstruje Ci.
Zgasiłam światło i włączyłam ten drugi włącznik
-Kurwa! Ale ciemno nic nie widzę, jak by mamy tutaj pracować.
-Poczekaj, aż wzrok Ci się przyzwyczai. I Co lepiej?
-Zdecydowanie.
-Świetnie, a teraz musze rozpakować.-odwróciłam się do niego plecami i zaczęłam chować swoje prace do szafki, na razie ich nie potrzebowałam a zresztą w domu miałam tą klisze wiec mogłam jeszcze raz je wywołać. Gdy już skończyłam chciałam się ponownie odwrócić do Horana, żeby mu jeszcze coś wyjaśnić jednak uderzyłam w ścianę która po chwili okazała się torsem chłopaka.-co robisz? Nie wiesz, że naruszasz moją przestrzeń osobistą?
Blondyn zbliżył się jeszcze bardziej do mnie a ja zmuszona byłam przycisnąć się do blatu, on natomiast położył na nim swoje dłonie uniemożliwiając mi ucieczkę.
-Okej teraz już zdecydowanie naruszasz moją przestrzeń osobistą.
Nic nie mówiąc położył swoja dłoń na moich plecach przyciskając mnie jeszcze bardziej do siebie a jego męskość ocierała się o mnie, a nasze usta dzieliły milimetry.
-Hej, co Ty robisz?
-To o czym marzyłem od czasu kiedy Cię ujrzałem jak wysiadałaś z samochodu Louisa-rzekł a jego głos był schrypnięty a mi zrobiło się gorąco. Bez żadnego uprzedzenia przywarł swoimi ustami do moich, całując mnie delikatnie jednak po chwili pocałunek przerodził się w coś zmysłowego. Brakowało mi tchu, ale nie chciałam tego przerywać a on podniósł mnie i posadził na biurku a moje nogi owinęły się wokół jego tali. Pocałunek trwał i trwał a mi zapaliła się kontrolka, a alarm w głowie krzyczał, że i tak mnie porzuci. Odepchnęłam go z całej siły od siebie.
-Nigdy więcej tego nie rób dupku!
-Przecież Ci się podobało-obruszył się
-To nie ma znaczenia, masz więcej tego nie robić.
-Nie widzisz, że szaleje na Twoim punkcie?
-Chyba pomyliłeś osoby, nie jestem Meg.
-Jej już dawno nie ma Duszyczko.
-Przestań tak do mnie mówić-miałam ochotę go spoliczkować
-Ale jesteś moja bratnią duszą, nie pamiętasz pisałem Ci, nie pamiętasz naszej gry w gole?
-Pamiętam, aż za bardzo. Pamiętam też jak wyjechałam do kuzyna a Ty wypisywałeś mi że imprezy beze mnie sa do dupy, że chcesz mnie przytulić i tylko ze mną tańczyć i co jak pojawiłam się na następnej imprezie Ty byłeś uwieszony na Meg, a później wyznałam Ci miłość a Ty mnie spławiłeś. Przestałeś się odzywać, unikałeś mnie i udawałeś, że mnie nie znasz. A teraz kiedy pogodziłam się z tym że nigdy nie będziesz mój, Ty nie dajesz mi teraz spokoju.
-Ale ja chce być Twój-zrobił krok w moim kierunku, ale ja zatrzymałam go.
-Minie wiele czasu, gdy znów Ci zaufam.-wyminęłam go i ruszyłam do wyjścia.-zamknij dokładnie drzwi na klucz-dodałam nie odwracając się do niego.