Info!

Tekst może zawierać wulgaryzmy i sceny erotyczne.
Czytasz na własną odpowiedzialność.

sobota, 4 czerwca 2016

Jak Boga kocham, normalnie gorzej niż Moda na Sukces



Niall

Od ogniska, Lexi przestała mnie unikać, zaczęła też akceptować fakt, że jej przyjaciółka należała do grupy moich przyjaciół, jednak gdy tylko pojawiałem się w gronie gdzie i ona była momentalnie cała się napinała jak struna i markotniała. Szukała odpowiedniego momentu żeby, jak najszybciej ode mnie uciec. Bolało mnie to jak cholera, kiedy widziałem jak była odprężona przy Tomlinsonie, śmiała się z jego żartów i pozwalała by ją obejmował, a we mnie wszystko się gotowało.

-Stary, jeśli czegoś nie zrobisz to wybuchniesz.

Harry miał rację, moja cierpliwość się kończyła.

-No co Ty kurwa nie powiesz, co ja mogę zrobić? Widzisz jak zachowuje się w moim towarzystwie a jak przy tym gnojku.

-Przypominam, że to Twój kumpel.

-Przystawia się do Lexi, a ona jest moja więc automatycznie stracił miano mojego kumpla. Jeszcze go toleruje tylko ze względu na zespół.

-Szkoda, że taki nie byłeś 2 lata temu kiedy ona była szaleńczo w Tobie zakochana.

Skrzywiłem się przypominając sobie nasze pożegnanie. Kutas ze mnie że pozwoliłem to tak zakończyć.

-Co mam zrobić?-ponawiam pytanie

-Nie wiem, może pobaw się w cichego wielbiciela. Kwiatki, czekoladki, biżuteria i inne pierdoły.

-To jest myśl! Jesteś genialny Hazz.

On się tylko uśmiechnął, a ja podsycony jego planem nazajutrz włamałem się do szafki Louisa i spisałem numer Duszyczki. Przyznam, że ciężko było znaleźć jej numer przez chwile miałem wrażenie że zostanę przyłapany. Zamiast podpisać ja Lexi, bądź Lexi Parker ten dureń podpisał ją ‘Ognista Piękność’. Miałem ochotę rozwalić mu ten pieprzony telefon, ale w ostatniej chwili powstrzymałem się. Muszę się teraz skupić na tym, by Lexi pokochała mnie na nowo!

Lexi

W sobotę w końcu mogłam odpocząć i przygotować się na zajęcia z fotografii na które czekałam od rozpoczęcia roku szkolnego. Przed wyjazdem do babci tez chodziłam na nie, jednak u nieji nie było żadnych dodatkowych zajęć wiec musiałam sama się doszkalać. Mam nadzieje, że pan Fitz weźmie mnie do grupy dla zaawansowanych i przydzieli mi nowicjusza do pomocy. Fajnie będzie stworzyć coś razem. Podeszłam do szuflady i wyjęłam wszystkie, swoje zdjęcia i ruszyłam na taras na którym znajdowały się drewniane ławki i stół. Rozłożyłam wszystko i poszłam do kuchni po szklankę i dzbanek z lemoniadą. Zapowiadali dzisiaj bardzo ciepły dzień. Nastawiłam też radio na stacje ze złotymi przebojami i uchyliłam okno bym mogła je słyszeć na dworze. Gdy już usiadłam i nalałam sobie zimnego napoju skupiłam się na przeglądaniu zdjęć rożnych formatów nagle natrafiając na zdjęcie moje i Nialla w dniu moich urodzin. Do dziś pamiętam mój szok kiedy podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek i życzył spełnienia marzeń, a Mandy zaproponowała mi ze zrobi nam wspólne zdjęcie a on ochoczo na to przystał.

Nie wiem ile czasu minęło, minuta… dwie… a może godziny a ja nadal się w nie wpatrywałam, a przed oczami ukazywały mi się nasze wspólne chwile. Ja siedząca mu na kolanach podająca mu swój numer, nasz pocałunek w samochodzie, wspólne przerwy… Nagle usłyszałam chrząknięcie, podniosłam głowę a przede mną stał on.

-Jasna cholera! Co tu robisz Niall?

-Ładnie mnie witasz-zaśmiał się , a ja wzruszyłam ramionami.

-Co tu robisz. Skąd wiesz gdzie mieszkam-dociekałam

-Już nie pamiętasz, jak odwoziłem Cię po imprezach?-w jego głosie słychać było smutek

-Widocznie musiałam być nieźle narąbana.

-Cóż unikasz mnie, nie tak jak na początku roku ale nadal to robisz, więc postanowiłem Cię odwiedzić.

Nie miałam ochoty ani siły się z nim kłócić, więc ponownie wzruszyłam ramionami. Niall usiadł na drugiej ławce na wprost mnie, a mi w ostatniej chwili udało się schować nasze zdjęcie.

-Co robisz?

-Przygotowuje prace na zajęcia z fotografii, chce pogadać z Fitzem, żeby wziął mnie do grupy zaawansowanej i przydzielił mi nowicjusza by mi pomagał-odparłam biorąc szklankę z napojem-chcesz coś do picia?

-A co serwujesz?

-Cóż niech pomyśle, dla Ciebie to trutkę na szczury, trutkę na mole i pająki. Co wybierasz?

-Auć zabolało.

-Ewentualnie mogę podzielić się lemoniadą, ale tylko dlatego że mam dobry dzień.

-Poproszę.

-Pójdę po szklankę-wstałam i ruszyłam do drzwi czując na sobie baczne spojrzenie chłopaka. Wyciągnęłam z szafki pierwsza lepsza szklankę i wróciłam na taras natykając się na Nialla wpatrującego się na zdjęcie, które trzymał w dłoni. Po jego minie wiedziałam co się na nim znajduję, a dokładnie kto.. MY

-Nie wiedziałem, że masz nasze zdjęcie, dlaczego ja go nie mam?

Serio chce wracać do tego? Nie chce tego pamiętać. Skrzywiłam się i odpowiedziałam.

-Chciałam Ci je dać na imprezie, ale Ty byłeś już w ramionach innej, a ja je podarłam a swoje zakopałam głęboko w pudle. Nie wiem jakim cudem się tutaj znalazło.

Niall nadal wpatrywał się w zdjęcie nic nie mówiąc,  a ja nawet nie chciałam przerywać tej ciszy miedzy nami. Nagle usłyszałam zamykające się drzwi po drugiej stronie ulicy, by po chwili usłyszeć radosne pogwizdywanie. Oznaczało to, że nadszedł czas na wspólną kawę z Lou.

-Czerwona piękność gotowa na najlepsza kawę w swoim życiu? Ou-chłopak dopiero po chwili zauważył, że nie jestem sama jednak szybko wziął się w garść.-Niall! Stary! Co słychać

-Spoko-odparł, a ja patrzyłam jak mierzą się wzrokiem.

-To co Lex gotowa?

-Zaniosę tylko prace do pokoju i się przebiorę

-Te na zajęcia?-Tomlinson uśmiechnął się do mnie

-Tak.

-Masz już coś?

-Zastanawiam się nad kilkoma, zaraz wracam.

Wyszłam z tarasu nie zaszczycając Nialla żadnym spojrzeniem. Mam tylko nadzieje, że nie poleje się krew. Wbiegłam po schodach prosto do swojego pokoju by odłożyć prace i założyć wcześniej uszykowaną czerwoną koszulkę na ramiączka i ogrodniczki. Włosy rozpuściłam, żeby układały się w piękne luźne fale i założyłam okulary przeciwsłoneczne. Portfel klucze i telefon schowałam do kieszeni spodni i zeszłam na dół do chłopaków zastając ich w tej samej pozycji. Zachciało mi się śmiać.

-To co idziemy?-stwierdziłam, że nie będę aż taką suką, zwróciłam się do Nialla-Trafisz do domu prawda?

A on tylko pokiwał głowa po czym sobie poszedł

-Musiałaś go naprawdę kochać

Spojrzałam na Louisa oniemiała.

-O co Ci chodzi?

-Gdyby to był chwilowy romans, takie przeminęło z wiatrem to teraz bylibyście kumplami i wspominali dawne czasu, a Ciebie to nadal boli.

Westchnęłam zrezygnowana.

-To długa historia.  

-Do wieczora mamy czas.

-Um, no dobrze ale opowiem Ci jak już będziemy w kawiarni. Do takiej rozmowy potrzebuje kofeiny.

-Świetnie, bo jesteśmy już na miejscu

-Co?

Zatrzymaliśmy się przed małym budynkiem praktycznie na końcu naszej ulicy. Louis otworzył mi drzwi i puścił mnie przodem. Wnętrze było bardzo przytulne, kilka stolików i jak na oko bardzo miękkie krzesła. Ściany zostały pokryte regałami na książki. Już mi się tu podobało.

-To co bierzemy?

Skierowałam swój wzrok na cennik.

-Na pewno duże orzechowe latte i… O Boże, nie wierze!-wykrzyknęłam

-C-co się stało? Krzyczysz tak, że ludzie się na nas patrzą.

-Mają moje ulubione ciastko ‘Klonowy warkocz’.-zaklaskałam w dłonie-biorę!

Louis się zaśmiał, kiedy złożyliśmy nasze zamówienia usiedliśmy przy stoliku koło okna.

-Więc?

-Nawet nie wiem od czego zacząć-zaśmiałam się nerwowo a w tym momencie kelnerka przyniosła nasze zamówienie-Dobra powiem Ci w skrócie, bo chce mieć to już z głowy. Więc, 2 lata temu wpadłam na niego na korytarzu, a później na imprezie poprosił mnie do tańca, wymieniliśmy się numerami i tak się zaczęło. Pisaliśmy miliony smsów, każda przerwa spędzona razem pisanie że jestem jego bratnią duszą. Na jednej z imprez prowadziliśmy grę w strzelanie goli, chodziło w niej żeby pocałować drugą osobę w policzek z zaskoczenia. Po którejś rundzie on do mnie powiedział, czy może strzelić samobója nie wiedziałam o co mu chodzi wiec tylko kiwnęłam głową a on pocałował mnie tak naprawdę w usta. Jednak po jakimś czasie przestał się nagle odzywać a na imprezie był uwieszony na Meg. Wyznałam mu miłość, a on powiedział że boi się miłości. Przetrwałam do końca roku, a później wyjechałam do babci na 2 lata. Koniec historii.

Zaczęłam sączyć swoja kawę przegryzając swoim ulubionym ciastkiem.

-Normalnie jak w jakimś w filmie, tylko że bez romantycznego zakończenia. O wilku mowa.

Louis spojrzał ponad moim ramieniem , a ja automatycznie się odwróciłam. Do kawiarni wszedł Niall a za nim Harry. No to już był szczyt wszystkiego co jest możliwe. Czułam się jakby mnie śledził. Nawet chwili spokoju nie mam. Blondyn rozejrzał się po pomieszczeniu, a jego oczy utknęły na mnie. Miałam ochotę uderzyć głową w blat stołu. Chłopacy zamówili to co chcieli i usiedli niedaleko nas. Autentycznie ten człowiek działa mi na nerwy, czy on nie może zrozumieć, że to co było kiedyś już nie wróci. Moje rozmyślania przerwał tak dobrze mi znany głos.

-Nie wierze w to co widzę, czy to moja Lexi Flexi?

Tylko jedna osoba mnie tak nazywała, mój kuzyn John z którym się wychowywałam od małego, ale on po szkole wyjechał na studia do Nowego Jorku tam poznał swoja narzeczona i postanowił zostać tam na stałe. Poderwałam się z krzesła aż się przewróciło i pognałam do niego wskakując mu w ramiona i oplatając mu nogi wokół tali.

-Johny Casino, dawno Cię nie widziałam-wtuliłam się w niego a on mnie okręcał że prawie mnie zemdliło, zauważyłam kątem oka jak brwi Nialla podnoszą się do góry, a twarz przybiera maskę zaskoczenia. Ześlizgnęłam się z tali Johny’ego złapałam go za rękę i poprowadziłam do naszego stolika, gdzie zostawiłam Louisa a jego mina była bardzo podobna do Nialla.

-Świetnie wyglądasz Flexi a te Twoje włosy pasują do Ciebie-mój kuzyn usiadł na moim starym miejscu wiec mi pozostało usiąść obok Lou.

-Dzięki, chce Ci przedstawić mojego przyjaciela Louisa, Lou to jest mój kuzyn John-przedstawiłam im sobie a brunet wyraźnie się odprężył i objął mnie ramieniem co wcale mi nie przeszkadzało, po czym cmoknął mnie w skroń.

-A już myślałem że to jakiś Twój chłopak-zaśmiał się

-Wiesz jak byliśmy smarkaczami to wszystkim mówiliśmy że się chajtniemy, no ale on zakochał się na zabój w Laurze i koniec miłości.-zrobiłam smutną minę, a oni wybuchnęli śmiechem-no co to nie jest śmieszne.

Nagle nie wiadomo skąd przed nami zmaterializował się Niall a w jego oczach było widać wściekłość.

-Co się tutaj dzieje, kim on do kurwy jest?!

-Niall nie powinno Cię to w ogóle obchodzić.

Mój głos był jak na razie spokojny i obojętny, lecz on wyglądał jakby miał zaraz komuś przywalić.

-A to jest ten sławny Niall Horan, który sprawił że moja kuzynka zmieniła się w zimną sukę-John włączył się do konwersacji mając przy tym niezły ubaw.

-Odpieprz się ode mnie Casino.-warknęłam, a on wzruszył ramionami

-Może stąd odjedziesz, co?- rzekł Louis, po czym skinął na Harry’ego, który niezwłocznie się podniósł i podszedł do nas. Wszyscy w koło przestali rozmawiać i zaczęli się nam przyglądać zastanawiając się czy dojdzie do bójki.

-Odejdź stąd Horan i daj mi w końcu święty spokój. Przecież mówiłam Ci na ognisku, że to już koniec tak ciężko Ci to przyswoić?-powoli zaczęłam tracić na niego cierpliwość.

-Ale…

-Chodź stary, nic tu po Tobie-Harry złapał go za ramie zaczął ciągnąc go w stronę wyjścia.

-Harry!-krzyknęłam a on się zatrzymał i spojrzał w moim kierunku-pamiętaj o dzisiejszym wieczorze filmowym-dodałam a on skinął głową.

Słyszałam z oddali głos niebieskookiego że dlaczego mu wcześniej nie powiedział o tym i czemu on nie jest zaproszony, a jego kumpel odpowiedział mu że zachowuje się kretyn i to dlatego.

-Jak Boga kocham, normalnie gorzej niż Moda na Sukces-John rozsiadł się wygodnie na krześle i się rozluźnił bezczelnie popijając moje orzechową latte.
-------------------------------------------------------------
Tak oto przybywam z kolejnym odcinkiem, tak się rozpedziłam z pisaniem że musiałam rozbić na 2 części. 
I tak smutno mi że prawie nikt nie czyta. :(
Przeniosłam się też na wattpad, wiec jeśli lepiej wam się tam czyta to zapraszam 
Mój nick to horanovska
Serdecznie zapraszam. 
Miłego czytania.


Niall czeka na was komentarz, nie olewajcie go. :)
Harioszka też prosi. xD
Mina Liama wygrała wszystko i poprawiła mi humor na resztę dnia. xD :)