Info!

Tekst może zawierać wulgaryzmy i sceny erotyczne.
Czytasz na własną odpowiedzialność.

piątek, 20 maja 2016

Już zawróciłaś, a szczególności twój kolor włosów, fajnie wygląda w słońcu.





„Dlaczego mi to robisz?! Dobrze wiesz co do Ciebie czułam, a Ty tak po prostu odchodzisz?”-patrzyła na niebieskookiego blondyna, czując jak do jej oczu napływają łzy. Ile jeszcze będzie musiała walczyć o jego uczucie? Ile jeszcze będzie musiała przepłynąć rzek, żeby być godna jego miłości?
„Przepraszam, ja nie umiem kochać. Myślałem że to miłość, ale tak naprawdę ja się jej boje”-odparł, wkładając ręce do kieszeni spodni i spuszczając wzrok. Nie mógł patrzeć na jej płacz, zależało mu na niej, ale strach był silniejszy.
„Karmiłeś mnie tymi durnymi czułymi słówkami, by teraz mi powiedzieć, że nie umiesz kochać i boisz się miłości?”-w jej głosie słychać było szloch.
„Jeśli będziemy sobie pisani, to się odnajdziemy na końcu świata”-spojrzał  w jej szare oczy i uśmiechnął się smutno. Nie chciała tego słuchać to było za dużo jak na nią. Obietnice które nigdy się nie spełnią.  Dotknął jej policzka a jej serce było bliskie roztrzaskania się na milion kawałeczków. Jego dłoń była ciepła mimo, że padał deszcz i była jesień. Trwali tak bez ruchu dłuższa chwile, gdy nagle dłoń chłopaka opuściła policzek dziewczyny, a on odwrócił się i ruszył w ciemną noc pozostawiając ją samą z pękniętym sercem , opadła na ziemie i zaczęła płakać już nie cicho lecz żałośnie głośno. Chciała by wszyscy ją usłyszeli, żeby widzieli jej ból. Było jej to obojętne w tym momencie wiedziała, że pożegnała się ze swoja miłością raz na zawsze. Gdzieś w oddali słychać było grzmot, nie przejmowała się tym w ogóle. Miała ochotę zostać tu na zawsze…
Kolejny grzmot i błysk. Poderwałam się do pozycji siedzącej.  Znowu ten cholerny sen, czy on nigdy mnie nie opuści? Przecież to wydarzyło się 2 lata temu, serce już dawno przestało za nim tęsknić. To nic, że wróciłam w rodzinne strony i za jakieś kilka godzin znów go spotkam, bo wiem że tak będzie. Przecież ta szkoła jest na tyle mała, że nie da się ukryć mojego powrotu, na szczęście Mandy będzie ze mną. Jakoś to przetrwam, spojrzałam na zegarek który wskazywał 4:30. Nie było już mowy na to by zasnąć wiec opadłam z powrotem na poduszki i przypomniałam sobie dzień w którym poznałam Nialla Horana.
                Zaczęło się kiedy byłam w pierwszej klasie liceum, zupełnie niespodziewanie jak grom z jasnego nieba. Wracałam właśnie od profesora od fizyki, wiedziałam że mnie i Mandy czeka poprawka i byłam umówić termin. Myśli ciągle wędrowały do materiału który znowu musimy przerobić. To była za dużo jak na mnie i widziałam że bez korków się nie obędzie. Dotarłam to najbardziej wąskiego korytarza w szkole i widziałam chłopaków , którzy wygłupiali się pod klasa ale nie zwróciłam na to uwagi i chciałam po prostu przejść. Gdy już byłam w połowie drogi poczułam mocne szarpniecie i uczucie, że tracę grunt pod nogami. Już wyobrażałam sobie jakiego siniaka sobie nabije gdy nieoczekiwanie poczułam że ktoś mnie łapie. Byłam tak zmieszana że nie widziałam co powiedzieć jedyne co mogłam zrobić to podnieść głowę i pożałowałam to w tej samej sekundzie w której na niego spojrzałam. Ujrzałam piękne niebieskie oczy, chciałam na nie patrzeć tak bez końca. Usłyszałam tylko śmiech chłopaków i tekst: „Patrz Niall, laska leci na Ciebie”.  Wyrwałam się z jego uścisku i wymamrotałam tylko przeprosiny i zaczęłam odchodzić, jednak zanim odeszłam usłyszałam jego głos: „Możesz częściej na mnie wpadać”. Nie odwróciłam się, ale na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech i już wiedziałam że wpadłam na amen.  Usiadłam obok Mandy i opowiedziałam jej o całym zajściu.
-Ty to masz szczęście, normalnie jakbym słyszała skrócona wersje cholernego filmu.
Od tego czasu zaczęłam na niego zwracać większą uwagę, za każdym razem kiedy przechodził obok wodziłam za nim wzrokiem. Nawet pytałam się dziewczyn czy coś wiedzą na jego temat, lecz niczego konkretnego nie usłyszałam.  Pewnego dnia stałam z Megan i Mandy, rozmawiałyśmy o błahostkach, kiedy to minął nas ze swoimi znajomym zaszczycając mnie swoim spojrzeniem.
-Słodziutki jest-Meg wypaliła, spojrzałam się na nią lecz nic nie powiedziałam.-Piszemy ze sobą nawet smsy i pewnie niedługo pójdziemy na randkę.-dodała od niechcenia, a we mnie zaczęło się gotować jednak nie dałam po sobie tego poznać.
Nadeszła sobota i Mandy wyciągnęła mnie na imprezę, chociaż nie miałam na nią ochoty, ale jak to mówią trzeba się odprężyć po tygodniu pełnym nauki. Kiedy dotarliśmy na miejsce, sala była już pełna wiec poszłyśmy na swój ulubiony podest by mieć lepszy widok . Leniwie zaczęłam się rozglądać po sali w poszukiwaniu kogoś godnego uwagi. Już chciałam zaprzestać poszukiwań, gdy nagle mój wzrok spoczął na nim. Stał kilka metrów ode mnie a jego oczy były skierowane na mnie nagle poczułam jakby nie było tu nikogo prócz nas.  Z tego stanu przywołała mnie Mandy.
-Chodź przejdziemy się po sali
Złapała mnie za rękę i ruszyłyśmy w głąb sali, po drodze spotykając nasza koleżankę, która porwała nas na parkiet.  Niestety kiepska ze mnie tancerka. Tańcząc refraktory skierowały się na mnie, po kilku tańcach znowu go dostrzegłam, nie wiem czy zrobił to specjalnie czy stał ze znajomymi.  Po jakiś czasie gdy miałam już dość wróciłyśmy na nasze miejsce i znowu zaczęłam wodzić po parkiecie i znowu go ujrzałam obok siebie, wtedy zaczęłam się modlić by w końcu podszedł do mnie. Długo nie czekałam, Niall podszedł do mnie i wyciągnął rękę w moim kierunku. Bez zastanowienia podałam swoja a on lekko pociągnął mnie tak że wpadłam w jego ramiona.
-Wybacz, ale ja nie umiem tańczyć-zdołałam wydusić, a on się lekko uśmiechnął
-Umiesz, tylko jeszcze o tym nie wiesz-i porwał mnie w głąb sali. Długo nie musiałam czekać by przekonać się że miał racje. Z nim tańczyło mi się świetnie. Chciałam by taniec nigdy się nie skończył. W oddali ujrzałam moja przyjaciółkę, która unosiła kciuki w górę wiedziałam że mi wybaczy to że cała imprezę przetańczyłam z najcudowniejszym facetem na świecie. Od tego czasu wszystko się zmieniło. Wymieniliśmy się numerami i pisaliśmy miliony smsów dziennie, każdą przerwę spędzał ze mną i sprawdzał czy nosze kanapki. Taki głupi gest a znaczył dla mnie tak wiele.  Któregoś dnia napisał mi długiego smsa, że jestem jego bratnią duszą i chciałby ze mną spróbować, lecz wcześniejszy związek pozostawił na moim sercu rysę, nie byłam gotowa na kolejny związek, wiec poprosiłam go by dał mi jeszcze czas. Myślałam, że przestanie do mnie pisać, ale on zapewnił mnie ze poczeka. Nic się nie zmieniło do pewnego czasu. Przestał do mnie pisać a w szkole mnie unikał, nie wiedziałam co się dzieje. Widząc mnie w takim stanie Mandy postanowiła zabrać mnie na imprezę, żebym choć na chwile zapomniała o Niallu, niechętnie, ale się zgodziłam. Nie wiedziałam że będę żałować tego że tam poszłam, gdy już byliśmy przy naszym miejscu ujrzałam Nialla w objęciach innej a mianowicie Megan. W tym momencie moje serce rozsypało się na milion kawałków chciałam uciec stamtąd, wybiegłam na świeże powietrze i usiadłam na murku wyciągnęłam telefon z kieszeni i wysłałam mu smsa: „Dlaczego mi to robisz? Dobrze wiesz co do Ciebie czuje!
-„Przepraszam, ja nie umiem kochać. Myślałem że to miłość, ale tak naprawdę ja się jej boje”
-„To dlaczego pozwoliłeś, żebym się w Tobie zakochała, mogłeś powiedzieć że nic z tego nie będzie”
-„Miałem nadzieje, że coś tego będzie, ale nie mogę. Przepraszam. Jeśli jesteśmy sobie pisani to odnajdziemy się nawet na końcu świata”.
-„Pieprz się”.
-„Lexi, proszę”.
Nie pamiętam jak dotarłam do domu i tego jak przeżyłam do zakończenia roku.  Żyłam w jakimś innym świecie, codzienna rutyna szkoła, dom, nauka. W dzień zakończenia roku szkolnego rodzice poinformowali mnie, że wyprowadzamy się do babci ponieważ sama już nie daje sobie rady. To było jak nowe życie. Wyjechałam zmieniłam numer przefarbowałam na czerwono włosy i zaczęłam na nowo żyć. Z Mandy mam  do dziś kontakt, często do mnie przyjeżdżała, na początku opowiadała mi o Naillu i o tym że wypytywał ją o to gdzie teraz jest i że chce się ze mną spotkać, lecz jest na tyle lojalną przyjaciółka że nawet jakby ją torturowali to by nie podała jemu mojego nowego numeru ani adresu. A teraz znowu tu jestem, po 2 lata leczenia się z uzależnienia które nazywało się Niall Horan, miałam znowu stanąć z nim z twarzą w twarz. Jak alkoholik przed którym postawiono butelkę wódki…
*
Poderwałam się z łóżka, ubrałam się w ciuchy które wcześniej sobie przygotowałam, włosy spięłam w luźny kok do tego lekki makijaż i byłam gotowa. Z Mands miałam spotkać się przed szkołą. Nie chciałam jechać samochodem do szkoły, wiec postanowiłam wyjść wcześniej by się przespacerować i sprawdzić czy coś zmieniło się od tego czasu gdy mnie tu nie było.
-Wychodzę, będę wieczorem! –krzyknęłam zatrzaskując za sobą drzwi
Na dworze świeciło słońce wiec założyłam swoje czerwone oksy i ruszyłam w stronę szkoły.
-Cześć sąsiadko!
Nie wiedziałam czy to chodzi o mnie, ale mimowolnie rozejrzałam się po okolicy i ujrzałam chłopaka opierającego się o swój wypasiony samochód.
-Do mnie mówisz?
-A czy jest ktoś inny w pobliżu?- zaśmiał się jakby to był jakiś najśmieszniejszy dowcip. Na szczęście jego śmiech był sympatyczny wiec się rozluźniłam.-podwieźć Cię do szkoły?
-Nie chce Ci zawracać głowy, przejdę się.
-Już zawróciłaś, a szczególności twój kolor włosów, fajnie wygląda w słońcu. To jak dasz się skusić na podwózkę? – nie ruszyłam się nawet o centymetr
-Następnym razem jak będę się farbować i mama zwróci mi uwagę, powiem jej Twój tekst o tym że fajnie wyglądają w słońcu.
-Spoko, no chodź też jadę tam, wiec nie mógłbym się skupić na drodze wiedząc że ty biedna dreptasz na piechotę taki kawał.
Zaczęłam się śmiać jak szalona i ruszyłam w jego stronę wywołując na jego ustach szeroki uśmiech.
-Słaby podryw-rzekłam wsiadając od strony pasażera a plecak rzuciłam na tylnie siedzenie.
-Ał to zabolało. Długo tu mieszkasz?
-Od urodzenia nie licząc 2 lat przerwy.
-To dlatego Cię nie kojarzę. Ja mieszkam tu od 2 lat.
-Wiec wszystko się zgadza, ty się wprowadziłeś kiedy ja się wyprowadziłam.
-Jestem Louis.
-Lexi.
 -Słuchaj, skoro mówisz ze mieszkasz tutaj od urodzenia, nie kojarzę Cię ze zdjęcia z księgi pamiątkowej.
-Bo wyglądałam inaczej. – odparłam, w tym samym momencie Louis otworzył schowek w swoim samochodzie i wyciągnął książkę pamiątkowa.-po co ci ona skoro ciebie tam nie ma?
-Chciałem widzieć co nieco o ludziach ze szkoły.-rzekł wzruszając ramionami a otworzyłam książkę na stronie na której znajdowało się moje zdjęcie i wskazałam na nie palcem.
-O wow. Tak się domyślałem. Nigdzie nie mogłem skojarzyć tej ślicznej twarzy, teraz już wiem czemu.  To co ruszamy?
-Jasne , ale pod warunkiem, że po drodze kupie sobie kawę, bez niej jestem strasznie nieznośna.
-Tak jest!
Niall
-Stary ! To ostatni rok w tej budzie
Siedziałem z moim kumplem Harrym na schodach wiodących do szkoły i czekaliśmy na dzwonek rozpoczynający lekcje. To prawda to ostatni nasz rok w tej szkole, później każdy pojedzie w świat, by stać się kimś w życiu. Ja jak zwykle nie wiedziałem co ze sobą zrobić, czym chciałbym się zająć. Taki trochę nie wypał ze mnie.  Ale jeszcze mam trochę czasu by się zastanowić.
-Stary, patrz co za laska wysiada z samochodu Louisa.
Nie miałem ochoty na to patrzeć pewnie znowu jakaś pusta laska, lecz kurde nie przypominam sobie żeby Louis podwoził jakąkolwiek laskę, a tym bardziej by jakąś miał. Wiec ciekawość wzięła górę i od niechcenia spojrzałem w tamtym kierunku i w tym momencie świat przestał istnieć a ja zapewne umarłem lub śnie na jawie.  Dziewczyna miała czerwone włosy i mimo że stała daleko mogłem odgadnąć kolor jej oczu tak dobrze mi znany. Wiedziałem kto to.  Śmiała się tak lekko, że mógłbym słuchać go godzinami.  Nie mogłem uwierzyć że znowu ją widzę dziewczynę której zakochałem się będąc w pierwszej klasie, tej która nadal kocham. A ona jakby nie zdając sobie sprawy z tego, że siedzę tak blisko na wyciągniecie ręki przybija piątkę Louisowi, miałem ochotę podbiec odepchnąć go i wziąć ja w ramiona ale nie chciałem robić scen w pierwszym dniu szkoły. Podeszła do nich Mandy i dziewczyny ruszyły w przeciwnym kierunku. Usłyszałem tylko zarys ich rozmowy a mianowicie jak chłopak woła do niej
-Widzimy się po szkole? Odwiozę Cię do domu sąsiadko!
-Pewnie!-odpowiedziała, po czym nasunęła okulary przeciwsłoneczne na nos. Mandy coś szepnęła jej na ucho a ona tylko się zaśmiała. W tych włosach wygląda na jeszcze piękniejszą i figura jej się zmieniła, zeszczuplała chyba o 2 numery.
-Niall, wszystko gra?
Harry szurnął mnie w ramie.
-To Lexi-tylko tyle byłem w stanie powiedzieć.
-Lexi?! Ta Lexi?
Kiwnąłem głową.
-O stary, skoro Louis się nią zainteresował, ten który przez 2 lata pozostawał poza zasięgiem innych dziewczyn, to mówię Ci masz przejebane.
-Wiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz